Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mlecznej“[1]. Jeden policzek Senderiła był nieco obrzęknięty i czerwony, a pod okiem sina plama świadczyła o jakiemś delikatnem nieporozumieniu małżeńskiem. Znać było także na owem obliczu jakieś rysy, niby ślady paznogci. Senderił skrobał kartofle, w smutnem zamyśleniu, małżonka jego zaś nie była w domu obecna.
— „Git morgen“ Senderił (dzień dobry) — rzekł Beniamin wchodząc — cóżeś tak zbiedzony dziś, moje serce?... gdzie się obraca twoja żona?
— Jest na targu.
— Doskonale — zawołał Beniamin — doskonale! porzuć, duszo moja, kartofle i chodź zemną do alkierza, tam zapewne nie ma nikogo. Chcę przed tobą otworzyć moje serce... Chodź, chodź, prędzej Senderił.

— Prędzej? chcesz prędzej? — niech bę-

  1. Miłchedige bank.“ Przepis religijny nie pozwala żydom mięszać pokarmów mlecznych z mięsnemi. Ztąd też każda gospodyni posiada dwa oddzielne garnitury naczyń kuchennych i stołowych: jeden wyłącznie do mlecznych, drugi do mięsnych potraw. W wykonaniu tego przepisu,