Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tni w wydatkach na garderobę i niewybredni w jedzeniu.
Jeżeli naprzykład, „szabasowa kapota“ jest rozerwana w kilku miejscach, podarta, zabłocona u dołu i niezupełnie czysta, to nic dla nich nie znaczy; byle tylko była atłasowa i świeciła się! Że przez nią, jak przez wielkie rzeszoto, widać miejscami gołe ciało, to cóż wielkiegc? kto się będzie temu przyglądał? Przecież każdy mieszkaniec Tuniejadówki ma dziurawe pięty w pończochach, a czy kto dziwi się temu, czy przygląda się piętom?! Z jakiej więc zasady, pięty mają mieć lepsze prawa aniżeli inne części ciała? Czyż nie są one także mięsem ludzkiem??
Kawałek chleba ze szczypiorem (byle go tylko mieć) stanowi już bardzo dobry obiad!... Cóż dopiero mówić o bułce i o mięsie gotowanem (a rosołflajsz) w piątek! Kogo stać na to, ten ma „królewskie jedzenie!“ Lepszego nie ma nic na świecie! Oprócz sosu z ryby, gotują tu również „cymes“ z marchwi, lub z pasternaku. Spytaj się jednak o coś więcej, o coś jeszcze lepszego, to wyśmieją cię, wezmą poprostu za waryata... i powiedzą, że ich waryatami chcesz robić. Jeżeli chcesz powiedzieć mie-