Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzięki, jesteśmy obadwaj ludzie żonaci — i że mamy w głowie co innego, niż strategię, że poważniejsze sprawy nas zajmują — takie zaś drobiazgi, jak wojna i to, co do niej należy, nie wchodzą bynajmniej w zakres naszej specyalności. To nawet nie idzie nam do głowy! Czegóż stoisz, jak kołek, Senderił, gadaj! mów! krzycz! proś, żeby nas puścili! Czyż nie widzisz, że oni sami chcieliby pozbyć się nas jak najprędzej?
Długo bardzo przemawiał w ten sposób Beniamin i, trzeba przyznać, że słuchano go bardzo uważnie, chociaż należy wątpić, czy członkowie sądu mogli przynajmniej dziesiątą część tej obrony zrozumieć.
Beniamin nie mijał się z prawdą, twierdząc, że oficerowie pragnęli gorąco pozbyć się coprędzej takich dzielnych żołnierzy, jak on i jego towarzysz. Z takich albowiem wojowników niepodobna było spodziewać się jakiejkolwiek pociechy — a czas, na ich naukę poświęcony, był straconym napróżno...
Obrona, którą tak świetnie wypowiedział Beniamin, nietylko, że nie chybiła celu, ale sprowadziła skutek, przechodzący