Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka, to muszę im powiedzieć całą prawdę. Jestem naładowany, nabity jestem prawdą — i nie będę mówił nic, tylko prawdę...
— Z mojej strony — rzekł Senderił — nic nie mam przeciwko temu, chcesz mówić prawdę, mów prawdę — chcesz tak, mów sobie tak, co mnie to przeszkadza?
— Wy — odezwał się surowo generał — wykradliście się w nocy z koszar i chcieliście uciekać. Czy wiecie, że to jest ciężkie przewinienie, za które prawo ostrą wymierza karę...
— Aj waj! aj waj! — zaczął Beniamin swą obronę, trochę po rosyjsku, trochę po polsku, a głównie po żydowsku i mówił tak przekonywająco, z takim zapałem, że sam Chajkieł Zajke (jąkała), największy orator z Tuniejadówki, mógł mu pozazdrości sukcesu...
Efekt był nadspodziewany, albowiem generał, słuchając tej oracyi, zaledwie mógł powstrzymać się od śmiechu i dał pułkownikowi znak ręką, ażeby dalej sprawę prowadził.
— Bardzoście zawinili — rzekł pułkownik — powiedźcie, co macie na swoją obronę?