Przejdź do zawartości

Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ne, zaczyna godzić się z losem, a jeszcze później, już oswojony z zamknięciem, śpiewa i trzepocze się tak, jak gdyby w klatce na świat przyszedł i po za nią nigdy nic nie widział i nie zaznał. Takie są zazwyczaj dzieje drobnych ptaszków, zapędzonych przez złe losy w sidła i osadzonych w klatce.
Podobne koleje przechodził także Senderił. Jako człowiek zadziwiająco zgodnego charakteru, po niejakim czasie oswoił się z myślą, że jest żołnierzem; przytem, zmysł praktyczny wskazywał mu, że jeżeli za złe mustrowanie się biją i wsadzają na odwach, to — chcąc uniknąć odwachu i bicia, trzeba się dobrze mustrować.
Odkrycie to, proste jak wszystkie wogóle wielkie odkrycia na świecie, utkwiło mu w głowie, niby gwóźdź w ścianie. Postanowił nauczyć się dokładnie sztuki maszerowania, trzymania się prosto i wyrabiania różnych manewrów ciężkim karabinem, który brał do ręki z niedowierzaniem pewnem i obawą.
Chcąc nabrać umięjętności wymienionych powyżej, Senderił cały swój wolny czas poświęcał odpowiednim ćwiczeniom. Od samego rana wprawiał się w maszero-