Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie czekajcie, idźcie za sołdatem, on was zaprowadzi... Śliczna łaźnia, będziecie się w niej dobrze pocili!...
Gdy Beniamin ze swym towarzyszem rozebrali się, chcieli wziąść z sobą garderobę i bieliznę, lecz żołnierz był tak grzeczny, że nie pozwolił im fatygować się samym, lecz wziął tłomoczek, a zachwyconych tą uprzejmością gości, poprosił do sąsiedniego pokoju.
Dziwna to była łaźnia! Na środku stał wielki stół pokryty suknem, dokoła stołu zaś krzesła, na których siedzieli bardzo ładnie ubrani panowie.
Beniamin i Senderił oglądali się na wszystkie strony: cóż to za osobliwsza jakaś łaźnia bez żydów? Wreszcie, obecność tych elegancko ubranych panów, żenowała ich nieco; bądź co bądź, byli przecież w adamowym stroju.
Beniamin szturchnął swego giermka w bok i polecił mu, ażeby, jako znakomity lingwista, zasięgnął języka i dowiedział się nareszcie, któremi drzwiami wchodzi się do łaźni... do prawdziwej łaźni, gdzie jest gorąca para.
Senderił przystąpił do jednego z pa-