Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeszkodę i torowała sobie drogę z wielką trudnością.
Gdy Beniamin przyszedł do siebie, chłop opowiedział mu, że owa zwodnicza zieleń wcale nie jest wyspą, jak się wielkiemu podróżnikowi zdawało, lecz rzęsą, pokrywającą wodę — i że rzeka Gniłka corocznie się taką rzęsą pokrywa.
„Ja wszakże, pisze w swych księgach Beniamin, nie dałem się oszukać i podobne tłómaczenie nie wprowadziło mnie w błąd. Nie była to żadna rzęsa, ani, jak chłop twierdził, woda kwitnąca, gdyż, jak żyję, nie słyszałem, żeby woda kwitnęła, zresztą, gdyby kwitnęła, to miałaby także owoce, czego dotychczas żaden człowiek nie widział. Wyjaśnienie tego dziwnego zjawiska, to jest, owej zdradliwej wyspy, znalazłem w moich nieoszacowanych księgach, które każdą rzecz, jaka jest tylko na świecie, mądrze i pięknie wytłómaczyć potrafią.
Nie mnie, uczonego człowieka, można złapać na takie plewy! Wiem ja dobrze, iż to, co chłop nazywa jakąś rzęsą, czy kwiatem, to jest nic innego, jak tylko olbrzymia ryba morska „Chiłejno, której bar-