Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go, po niejakiej chwili Senderił uczuł polepszenie; nie doznawał już tak silnego zawrotu głowy i z mniejszą obawą spoglądał na wodę.
— Nic to, Senderił, nic to nie szkodzi — pocieszał go Beniamin, kiedy już wyszli na brzeg. — Niech cię to wcale nie martwi, że dostałeś zawrotu głowy i że nie czułeś się dobrze. Są to zwykłe przypadłości, nieodłączne od wszelkich wodnych podróży; to się nazywa choroba morska, każdy ją musi przejść, gdy się po raz pierwszy znajdzie na falach oceanu. Przekonasz się, że za drugim razem będzie ci znacznie lepiej i że uczujesz się daleko swobodniejszym i zdrowszym na okręcie, aniżeli dziś.
Od owego czasu, od pierwszej wyprawy żeglarskiej, podróżnicy nasi często odbywali wycieczki wodne, a te sprawiały im wielką przyjemność. Czuli się przytem tak oswojonymi z wodą, tak silnymi, że przeprawa przez prawdziwe morze nietylko nie trwożyła ich, lecz wydawała im się dziecinną zabawką.
Nawet Senderił zrobił się bardzo śmiałym do wody; nie obawiał się już wahań i pochyleń czółna.
Beniamin, za pośrednictwem swego to-