bardzo tłuste kaczki. Jaj dziś nie można się było dokupić... ale co tam za hałas?... co za zbiegowisko tam jest?
— Albo ja wiem? jakieś „czerwone żydki“ podobno... słyszałam jak krzyczeli „czerwone żydki,“ „czerwone żydki!“
— Co? co? czerwone żydki przyjechali!? aj-aj-aj! trzeba lecieć zobaczyć dziwo!
— Dziwo! dziwo! — krzyczały różnemi głosy żydówki i „hendum pendum“ jak stado gęsi, pobiegły gromadnie w tę stronę, gdzie się zebrał tłum łudzi...
— Hura „Pipernoter!“ hura „Lindeworim!“ hura, a rojte judełach! (czerwone żydki) — krzyczeli ulicznicy w tłumie.
„Czerwoni żydkowie,“ którym ulicznicy czynili taką owacyę, byli to dobrzy nasi znajomi, wielcy podróżnicy z Tuniejadówki, Beniamin i Senderił. Działo się to w niedługim czasie po pamiętnym wypadku na kładce... Postanowiwszy wówczas opuścić Teteriwkę, Boniamin ze swym przyjacielem i nieodstępnym giermkiem pędzili wprost przed siebie, co tchu, aż dotarli nareszcie do miasta Głupska.
Wejście podróżnych do Głupska odbyło się wśród bardzo szczęśliwych okoliczności — należy albowiem wiedzieć, że
Strona:PL Klemens Junosza Donkiszot żydowski.djvu/145
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.