Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.5.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Spuścił głowę landwójt ledwo żywy —
konie w koczu potrząsały grzywy,
potrząsały grzywy z pod huzarów,
a łydkami dygotał huf parów;
austryackie wystraszone pany,
harcopami podpierały ściany.

Wstał z za stołu Janosik w czerwieni,
bo miał serdak czerwieniućki nowy
i na portkach sztof karmazynowy,
i wystąpił poprzodku do sieni,
a po za nim towarzysze jego
zbrojni, strojni, a oczyma żegą.

I pokłonił się Janosik pięknie,
na kolano lewe on przyklęknie.
Nie klękam ja tu przed cesarzową,
ale składam dank za moje słowo
i nawet was pocałuję w rękę,
żeby moją okazać podziękę,
bobym iście, byście nie przybyli,
na wasz Wiedeń musiał iść tej chwili