Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i niedbając na mróz, w bieliźnie i w kożuchu tylko na prędce porwanym z pościeli, na skamieniałym pniaku, na którym się drzewo rąbywało, na pogorzelisku siedział.
A Szczepan Głombik, któremu się także izba spaliła, przystąpił ku niemu, trącił go w ramię i rzekł: Dziadu! Staj!
Ocknął się Jakób Głombik i błędnemi, niewidzącemi oczyma popatrzał na Szczepana.
Szczepan zaś mówił dalej: Staj, dziadu! Bier torbe i kij! Pudziemé po pytaniu wraz!
Jakób Głombik nierozumiał, co Szczepan do niego mówi.
A Szczepan mówił dalej: Podź, dziadu! Pudziemé do wielgomoznego pana, do Jakóba Głombika, co nam co podaruje.
Dopiero wtedy Jakób Głombik po-