Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piero Szczepan Głombik jął krzyczeć: Stajcie! Stajcie! Gore!
Ledwie się doburzył na oknach, że się Głombikowie pobudzili; powylatywali i parobcy ze stajni, dziewki, dzieci — krzyk! lament!
Wody kropli — lód i lód.
Od strasznej łuny poocykali się i dalsi sąsiedzi, a płomień przerzucił się i na Szczepanową chałupę. Ale tamci, nieśpiący, pouprzątali się z niej z łachami w mig.
Krzyk! Lament! Rozpacz! Wszystko, co Jakób Głombik miał, dom, stodoła, stajnia, zboże, siano, wozy, konie, woły, krowy, świnie, owce, nawet kury i gęsi: spaliło się wszystko. Spaliły się i pieniądze, jakie pod dylami w białej izbie były.
Została mu tylko zaskorupiała pod lodem ziem.
Trzyma się Jakób Głombik za gło-