Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Roześmiał się anioł, dorozumiał się, o co chodzi.
— Tu się w niebie nie starze — mówi.
Zawstydził się Zwyrtała i odpowiada: Nieg sie nie cudujom. Kazbyś ta sytkiemu naroz w niebie zrozumiał? Na ziemi nie rozumis, a nie dopiero tu!
— No chodź — rzekł mu anioł i poszedł naprzód.
Idzie ulicą, szeroką (ka ta Ludźmirskiej w mieście[1] ku niej! nic nie stoi!), po obu stronach domy srebrne, ka Świenci siadajom, aż przyszli przed złoty dom, a przed domem na ganku Pan Bóg. Fajkę pokurzuje.
Pokłonił się Zwyrtała pięknie, kiwnął mu Pan Bóg głową.

A dookoła aniołowie mali, duzi, archaniołowie w złotych zbrojach, Święci,

  1. w Nowym Targu.