Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A tu jakaś główka jedna, druga, trzecia z nad bramy.
Aniołki.
— Isz, isz — powiada jeden — jak to ładnie gra!
Jak to Zwyrtała usłyszał, jak puści po strunach smyk, jak zabrzęczy na wszystkich czterech naraz „marsia“:

„Hej Madziar pije, hej Madziar płaci“...

— Ach! Jak ślicznie! Jak pięknie! — zawołały Aniołki — Co to za muzyka taka?
— To ze zbójeckiego.
— Ach ze zbójeckiego, ach ze zbójeckiego! — zaczęły wołać aniołki i klaskać w rączki. — Ach! Jak to ślicznie!
Wtem klucz zazgrzypiał w zamku, brama się otwarła; klucznik niebieski, Święty Piotr, w niej stanął.
— Zwyrtała!
— Haw!