Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

soką figurą Świętego Antoniego stał mały, chudy, nędzny Mudroń i dygotał na całem ciele.
— Coz to ma być?! — powtórzył poraz trzeci groźnie zapytanie wójt Cisek.
Mudroń chciał się odezwać, ale mu głos zawiązgł w gardle; mrałknął coś tylko, jak niemowa.
— Coześ zasipnon, cy co? — zawołał wójt z pasyą. — Gadoj! Co je to jest?
— Świenty Jantoni — wybełkotał Mudroń.
— Jedlowy kłot pomalowany, nie Świenty Jantoni, psiawiaro jedna! — huknął wójt. — Ka piniondze, co jek ci dał na farby?! Co?! To jek ci na to dał, cobyś jedlowe kłoty ś niemi farbił, co?!
Mudroń trząsł się i kurczył pod gniewem wójtowym.