Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Na wieki wieków! Je cos ta? — zapytał wójt wyniośle.
— Świenty gotowy. Sełbyk na farby w Nowy Targ.
— E wiera! Cysto piékniejek o farbuk zabacył! Kielo to trza?
— Cy jo wiem? Trza farby zółtéj, cornéj, biołéj, niebieskiéj, cyrwonéj i rózanej. Seści farbów trza.
— Ale moc?
— Je ta jino jacy cornéj, na odzienie.
Wójt sięgnął za pas, dobył trzy cwancygiery, dał Marcinowi i rzekł:
No to leć! A jak co zwysys, to oddaj!
— Tak bedzie! Ostańcie z Pane Boge! — odpowiedział Marcin, ukłonił się wójtowi nizko i ruszył przed się.
Nakupił farb, jakich trzeba było, głód mu kiszki skręcał, ale sobie z domu zapomniał jedzenia wziąć,