Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.4.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ale co fce, kie nie kradnie nic?
— Prowda! U mnie tys nic nie wzieno.
— Ino łazi.
— Ale co przecie fce?
— Jednako trza pilnować. Dobre nie bedzie, ba złe, kie nocami łazuje.
A Murzański, więcej do widma leśnego, niż do człowieka podobny, w ręce klaskał, aż grzmiało, i śmiał się, jakby rżał, i tłukł z uciechy kułakiem w brodę, aż mu w gębie wielkie, białe, szerokie, świecące jak u dzika, zęby kłapały, a przyśpiewywał sobie:

„Jo se chłopiec taki śmizny,
kupiłek se za gros cizmy,
a konicka od ryktara
za dwa dudki przez grajcara!“

Brodę on miał długą, czarną, rozczochraną, takież długie zwisłe wąsy; wielkie ciemne oczy, pełne dziwacznego światła; nos, jak pałka; wargi gru-