Strona:PL Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Na Skalnem Podhalu T.3.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zawsze czujnych juhasów, zbrojnych w daleko sięgające łuki i proce i ostre ciupagi i noże, a przedewszystkiem ognia błyskającego we dnie i w nocy z jaty, który nigdy nie gasnął. I dzikie szczeciniaste maciory, które tam żyły uprzednio szukając bulw ziemnych, stadka swoich warchlaków pouwodziły daleko i nawet mocne, odważne, a często zuchwałe i napastliwe odyńce nie zbliżały się ku polanie.
Z wysoka, z turni, z ponad dwóch stawów, co powyżej w dolinie wiecznie senne leżały, poglądały na nią ciekawe, szybkie kozice, w olbrzymich susach uciekając, gdy juhasi z owcami podwyższali się na upłazach, i tylko jedne orły skalne zakołysały się czasem na rozłożystych skrzydłach w przestrzeni, zaważyły i spadały, jak piorun na jagnię, które unosiły ze sobą, o ile nie dosięgła ich prędka pierzasta strzała, kamień z procy, lub śmigła rzucona przez juhasa ciupaga, warcząca w powietrzu w potężnych kozłach, nigdy nie chybna.
Wkrótce poogradzano dla owiec koszary ze strągami, obok piewszej jaty wyrosło kilka innych, powstał szałas.
Zdala, z kosodrzewin, pozierał ku polanie niedźwiedź. Mieszkało ich tu w Ciemnych Smre-