Strona:PL Kazimierz Gliński - Bajki (1912).djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na lewo Orla Perć będzie. Mówił mi pewien juhas stary, że, na Zawracie stanąwszy, trzy razy trzeba wykrzyknąć imię Janosika. Jeżeli odkrzyknie, twój miecz. Jeżeli cisza będzie, na nic twój trud. A gdybyś chciał czekać dłużej, ciężki głaz cię przywali!... Zrób tak, a pomnij, żem ci to ja powiedziała.
Jędrek pannom ukłonił się nizko, a odchodząc, szepnął:
— Abo bezrybie u nich, abo z juhasa chcom zadrwić.
O świtaniu był już na Zawracie.
Huknął.
Odkrzyknęło.
— Dobra! — rzekł Jędrek.
Do Orlej Perci się zbliżył, do grani wskazanej.
Pojrzy.
Perlą się rosy, a najwięcej pereł onych przy rękojeści oręża Janosika. Ujął go za głownię i czekał pierwszego strzału słońca.
Błysnęło.
Jędrek szarpnął silnie i wydobył ze skał, jak z pochwy, miecz sławny.
— Idzie! idzie! — wołały panny, widząc Jędrka do sadu wchodzącego.
— A pamiętasz? — zawołały wszystkie trzy razem, podbiegając do juhasa.
— Pamiętam! — odpowiedział — ino wpierw ściąć potrza on pień twardy, którego dotąd żadne toporzysko nie wzięło.
— Tnij! — odezwał się sokoł, na złotej jabłoni siedzący.
Rozległ się trzask głuchy... Jabłoń runęła, posypały się, jak grad, owoce złote.
Jędrek zdjął z pleców wór ogromny i zaczął doń ładować jabłka zaczarowane.
— A teraz wybieraj! — zawołały panny.
— Ba! ale którą? — rzucił Jędrek, pakując złoto do worka.