Kiedyś przyjdziem na godzinę, * Gdy kończąc ziemską gościnę, * Z Łazarzem po naszym zgonie * Odpoczniemy na Twem łonie.
Do Ciebie, Panie! pokornie wołamy, * Łzy wylewając, serdecznie
wzdychamy, * Racz na nas wejrzeć z nieba wysokiego, * A racz pocieszyć człowieka grzesznego.
Któregoś, Panie! zbytnio umiłował, * I krwi najświętszej przelać
nie litował; * Acz miecz Twój srogi bardzo się rozszerzył, * By złości nasze swą srogością zburzył.
Lecz nic nie dbamy, w złościach naszych trwamy, * Jednakże, Panie! ku Tobie wołamy, * Byś złości nasze łaskawie przebaczył, * A gniew Swój srogi pohamować raczył.
Użycz Twej łaski ku upamiętaniu, * Daj serce prawe ku Twemu wzywaniu, * Abyśmy zawsze w pobożności żyli, * Ciebie z Świętymi na wieki chwalili. Amen.
Kto się w opiekę poda Panu swemu, * A całem sercem szczerze ufa
Jemu, * Śmiele rzec może, mam obrońcę Boga, * Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga.
Ciebie On z łowczych obierzy wyzuje * I w zaraźliwem powietrzu ratuje, * W cieniu Swych skrzydeł zachowa cię wiecznie, * Pod Jego pióry uleżysz bezpiecznie.