Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 02.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wzgardzisz łaską królewską? * Toć i łaskę niebieską * Na swą głowę sprowadzisz, * Jeśli kiedy zaradzisz * Swoim bliźnim w ich biedzie, * Gdy jak w raju ci będzie. * Niech się wszystkie łzy twoje, * Co płynęły jak zdroje, * Naraz w kupę tu zbiorą * Już z nich będzie jezioro. * Łzy słodziutkie i tkliwe, * Których w czasy szczęśliwe * Tylko z tęsknot do nieba * Sercu było potrzeba; * I łzy gorzkie, sieroce, * Ciężkiej nędzy owoce, * Byłyby w tym jeziorze. * Ale nie wiesz nic może * O łzach, które przez życie * Bodaj codzień obficie * Jako powódź płynęły, * O łzach, które błysnęły, * Na źrenicy z wesela, * Że się komu udziela * Grosza, szmatki, lub chleba, * Gdy mu bardzo potrzeba. * Kiedyś była u matki * I zapukał do chatki * Dziadek, chleb mu wyniosłaś; * Ale z szczęścia nie rosłaś, * Jak urosłabyś teraz, * Kiedyś sama już nieraz * I namarła się głodu * I siniała od chłodu. * Żebyś taką łzę błogą * Uroniła, niebogo! * K'temu coś mi się marzy, * Wnet sposobność się zdarzy...
(Zaledwie mówić przestała Matka Boska, Wszedł do szopki drżącym krokiem żebrak, mający zaledwie postać człowieka. Siwa broda roztargana do pasa mu sięga, twarz przeraźliwie blada, czoło gęstemi zmarszczkami poorane, policzki okropnie zapadłe; przez łachmany, zaledwie trzymające się jeszcze na ramionach, świeci nagość. Pastuszkowie, jakby z przerażenia na widok tego nędzarza cofają się parę kroków od niego i ciche szepty wszczynają się między niemi).

WSZYSCY RAZEM.

Gwałtu! jakież to widmo!
(Prokop, Marta i Walek, którzy dotąd przed żłobem klęczeli, na stłumiony od przestrachu