Wilk zaś wypadłszy od ugoru, * Zagnał im owce aż do boru; * O bieda, o bieda, o bieda, * Kozom się wilk paść nie da, paść nie da. * Podusiwszy już koźlęta, * Suwa jeszcze po jagnięta; * Masz tobie, masz tobie. * Już trzoda cała, cała, cała, * Już trzoda cała, cała, cała, * W rozsypkę pójść miała, * W rozsypkę pójść miała.
Lecz porwawszy się ze snu Kuba, * Spojrzawszy, widzi, że tu zguba; * A to co, a to co, a to co! * Jak zakrzyknie swą mocą, swą mocą: * Nieszczęsne mych lat momenta! * A kędyż są me jagnięta? * Już po nich, już po nich. * A Anioł leci, leci, leci, * A Anioł leci, leci, leci, * Jasnością swą świeci, * Jasnością swą świeci.
Wtem Kuba na pół umarł zgoła; * Słyszy z pod niebios głos Anioła: * Gloria, Gloria, Gloria, * Ach toć i ja, toć i ja, toć i ja, * Z bydłem razem zginąć muszę; * Nie wiem, czy mą zbawię duszę, * Bom grzesznik, bom grzesznik. * Ach! Panie, Panie, Panie, Panie! * Ach! Panie, Panie, Panie, Panie! * Cóż się ze mną stanie? * Cóż się ze mną stanie?
Powoli potem słów dochodzi! * Że Anioł nuci: Bóg się rodzi; * I wstaje, i wstaje, i wstaje, * Serca sobie dodaje, dodaje. * Widzi gwiazdę, że stanęła; * Jasność wielka ogarnęła * Betleem, Betleem. * I woła: trwoga, trwoga, trwoga! * I woła: trwoga, trwoga, trwoga! * Hej, wstańcie dla Boga! * Hej, wstańcie dla Boga!
Strona:PL Karol Miarka - Kantyczki 01.djvu/233
Wygląd
Ta strona została przepisana.