Strona:PL Karol May - Winnetou 02.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   367   —

mylić. On sprowadzał w czasie wielkiej posuchy deszcz, który jednak nie spadł. Przed ostatnią wyprawą na Komanczów, obiecał, że zdobędziemy wielkie łupy, ale zwycięstwo, przez nas odniesione, dało nam tylko kilka starych koni i trzy liche strzelby. Gdy nam zeszłego roku radził, żebyśmy udali się nad rzekę Tugah, jeśli chcemy dużo upolować bawołów, postąpiliśmy wedle słów jego, lecz zdobyliśmy tak mało mięsa, że potem omal głód nie wybuchnął. Potrafiłbym przytoczyć jeszcze kilka przykładów na to, że oko jego ściemnia się czasem. Dlatego może być, że i teraz myli się co do naszego brata Old Shatterhanda. Uważam więc jego słowa za niebyłe; wzywam moich braci i siostry, aby uczynili to samo. Zaczekamy, czy one się spełnią.
Na to wystąpił mały Sam Hawkens i zawołał:
— Nie czekamy, nie potrzebujemy czekać, gdyż mamy środek przekonania się natychmiast, czy lekarz nie minął się z prawdą.
— O jakim środku myśli mój biały brat? — zapytał wódz.
— Zaraz powiem. Nie tylko między czerwonymi, lecz i między białymi żyją lekarze, umiejący badać przyszłość, a ja, Sam Hawkens, należę wśród nich do najsłynniejszych.
— Uff, uff! — zawołali Apacze w zdumieniu.
— Tak, wy się dziwicie! Uważaliście mnie dotychczas za zwyczajnego westmana, bo nie znacie mnie jeszcze. Ale ja coś więcej umiem, niż zjadać czereśnie i poznacie mnie, hi! hi! hi! Niechaj kilku czerwonych wojowników weźmie tomahawki i wykopie w ziemi dziurę wązką, ale głęboką.
— Czy mój biały brat chce zaglądnąć do wnętrza ziemi? — zapytał Inczu-czuna.
— Tak, gdyż przyszłość spoczywa ukryta w łonie ziemi, a czasem w gwiazdach. Ponieważ teraz, w jasny dzień, gwiazd nie widzę i nie mogę ich zapytać, muszę się zwrócić do ziemi.