podszyciem wznosiły się wierzchołki drzew tak gęsto sklepione, że światło księżyca tylko w nielicznych miejscach mogło się przez nie przedrzeć. Był to „Las wody“, gdzie Utahowie rozbili obóz.
Zapadlina, którą las wypełniał, ciągnęła się dokładnie z północy na południe, równolegle do głównego kenjonu, oddalonego niewiele więcej nad pół godziny drogi. Między nim a lasem prowadziły dwie boczne doliny, północna, z której skorzystał Wielki Wilk, i południowa, przez którą przyszli Droll i Frank. Obie te doliny tworzyły z głównym kenjonem i lasem prostokąt, w którego powierzchni wody wyżłobiły sobie prostopadłe łożyska, głębokie na kilkaset stóp.
— Las, bór, z autentycznemi krzakami i drzewami! — odezwał się Frank. — Szczęśliwiej nie mogliśmy trafić, znajdziemy tu kryjówkę, jak w księdze głównej. Czy prawda?
— Nie, — odpowiedział ciotka. — Ten las wydaje mi się podejrzanym, a może nawet niebezpiecznym. Nie dowierzam mu. Kto może lepiej wiedzieć, że tu jest las, my, czy te czerwone draby? — A wszak domyślą się, że dla nas najlepsza kryjówka, to las. Czy ci już nie powiedziałem, że i inni Indjanie muszą być wpobliżu?
— Tak, bo Wielki Wilk od nich otrzymał pomoc.
— Gdzie więc ci ludzie się kryją? W pustyni i nagim kenjonie, czy w dogodnym dla nich lesie? Jestem przekonany, że mamy wszelkie powody po temu, by postępować bardzo ostrożnie. Przejdźmy szybko; przykucniemy pod krzakami i będziemy nasłuchiwać, czy się co nie rusza. Naprzód!
Przeskoczyli przez jasne, oświetlone księżycem,
Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 03.djvu/108
Wygląd
Ta strona została skorygowana.