Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol May - Skarb w Srebrnem Jeziorze 01.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
V
INDJAŃSKI FIGIEL.

„Rolling - prairie“ zalana była słońcem południowem.
Pagórek za pagórkiem, porosłe gęstą trawą, podobne były do szmaragdowego morza, którego fale nagle stężały. Nic nie było widać dookoła, jak daleko horyzont sięgał, tylko same pagórki faliste. Kto się tu nie kierował kompasem lub słońcem, ten musiał zabłądzić, jak gubi się na szerokiem morzu niedoświadczony żeglarz w małej łódce.
Zdawało się, że w tem zielonem pustkowiu niema żadnego życia — lecz tylko zdawało; bo w tej właśnie chwili dało się słyszeć mocne parskanie i z poza jednego wzgórza ukazał się jeździec i to w nadzwyczaj dziwacznym stroju.
Człowiek ten ani za wysoki ani za mały, ani za gruby ani za chudy, wydawał się silnym. Odziany był w długie spodnie, kamizelkę i krótką bluzę, a całe to ubranie sporządzone było z nieprzemakalnej materji gumowej. Na głowie miał hełm korkowy z zasłoną na kark, jaki zwykli nosić oficerowie angielscy w Indjach i innych krajach gorących. Nogi jego tkwiły w indjańskich mokassynach.
Człowiek ów trzymał się na koniu, jak doświadczony jeździec; twarz jego, — tak, ta twarz była właści-