Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sądzisz. Tak często nam umykał, że wolałbym go mieć jak najwcześniej.
— Ale sam przyznałeś, że to nas osłabi.
— Nie tak bardzo, jak mniemasz. Stu rozbrojonych Indjan wymaga niewięcej, niż trzydziestu straży. Zostanie nam jeszcze siedemdziesięciu wojowników.
— A sądzisz, że tylu wystarczy?
— Naturalnie. Nasze zadanie polega tylko na tem, aby Mogollonom, którzy wejdą na Łysinę, nie pozwolić się cofać. Ponieważ ucieczka jest tylko możliwa przez wąwóz szerokości dwóch jeźdźców, przeto, gdy dojdzie do rozprawy, najwyżej tylko sześciu, a nie siedemdziesięciu będzie mogło strzelać. Nie znam tej miejscowości, ale, sądząc z opisów Winnetou, podejmuję się z dziesięcioma lub dwunastoma wojownikami bronić wąwozu wobec wszystkich Mogollonów. A zatem nie może być mowy o wielkiem osłabieniu naszego oddziału.
— Mój brat dobrze mówił — potwierdził Winnetou. — Natychmiast podążymy do Góry Wężowej; wojownicy zaś Nijorów niech czem prędzej za nami jadą. Być może, wyślemy do Szparkiej Strzały jeszcze jednego lub kilku gońców.
Słowa Apacza były decydujące. Jeden z Nijorów odjechał, aby zanieść wodzowi nasze dorady.
Może się wydać podejrzanem, że dotychczas jeszcze nie napomknąłem o pugilaresie, który zabrałem z namiotu Meitona. Byłem niezmiernie ciekaw jego zawartości, ale nie uważałem za stosowne otwierać go