Strona:PL Karol May - Ocalone miljony.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Śmierć i potępienie! Sir, posłuchaj, co ci powiem! Pieniądze są jeszcze, a ja także jeszcze jestem. Nie sądź, że pewnie ściskasz miljony w garści. Skoro zobaczyłem pugilares, jeszcze gry nie porzucam. Chodzi o miljony, rozumie pan, o miljony, a o miljony będę walczył do ostatniego tchnienia!
— Walcz pan, master Melton, walcz, z kim ci się żywnie podoba! Nasza w tem głowa, abyś nie mógł popisywać się swojem bohaterstwem. Masz pan słuszność: chodzi o miljony. Mam je wreszcie w ręku; zdybałem także pana. Daję sennorowi słowo, że ani pieniędzy, ani pana z rąk nie wypuszczę!
Podjechałem do Emery’ego i Dunkera i zaleciłem im jak największą zwracać uwagę na jeńców.
— Bądź pan spokojny, sir! — rzekł Długi Will. — Ja sam będę ich strzegł przez całą nockę z nożem w ręku.
— Polegam na panu. Melton dopiero co mi oznajmił, że poważy się na wszystko, byle odzyskać pieniądze. Oczywiście, myśli o ucieczce. Niestety, muszę teraz odjechać, pocieszam się jednak, że zostawiam go w pewnych rękach.
— Sir, tylko śmierć nam go wydrze! Może pan spokojnie jechać.
Ponieważ Emery dał mi takie same zapewnienie, więc odjechałem bez frasunku. Oznaczywszy z dowódcą oddziału czas wymarszu, opuściłem miejsce tak fatalne dla fałszywego spadkobiercy. — —
Musiałem się śpieszyć, aby w oznaczonym przez