Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wasza Wysokość, nie wiem, jak...
— Dobrze, mój drogi podporuczniku, — przerwał książę. — Znam pańskie usposobienie; nie powinien mnie pan zapewniać. Cel wizyty osiągnąłem. Mogę się zatem pożegnać.
Po wyjściu księcia, Kurt dowiedział się, że został zaproszony także don Manuel wraz z domownikami i Amy Dryden. Niebawem udał się do swego pokoju, aby dobrym snem pokrzepić się do wysiłków następnego dnia.
Po pewnym czasie zapukano do drzwi. Któż to mógł być? Nie oczekiwał nikogo. Był przyjemnie zdziwiony, gdy na zaproszenie jego ukazała się — Różyczka.
— Dziwisz się? — zapytała. — Muszę z tobą porozmawiać!
— Ty, Różyczko? Chodź, siadaj!
— Chętnie, drogi Kurcie. Wprawdzie młoda panna nie powinna tak późno i sama odwiedzać młodego człowieka, ale wszak jesteśmy rodzeństwem, nieprawdaż?
— Oczywiście — rzekł, aby rozwiać wątpliwości. — Czy mama wie, że tu jesteś?
— Naturalnie, że wie!
— I pozwoliła ci pójść?
— Chętnie; tak, prosiła mnie o to. Mam cię zapytać o coś ważnego.
Jakże był szczęśliwy! Przyszła z takiem zaufaniem o tak późnej porze. Wiedział, że ją kocha, kocha całym ogniem swego serca, całą myślą swej duszy. Teraz

139