odprawy. Co się zaś tyczy Ravenowa, to muszę pana zapytać, czy w istocie zną pan tę damę.
— Bardzo dobrze. Te panie opowiedziały mi całe zdarzenie.
— Ale czy zgodnie z prawdą?
— One nie kłamią. Powiem panu, że owa pani bynajmniej nie jest córką stangreta. Czy przyrzeknie mi pan chwilową dyskrecję?
— Pewnie.
— Jest to wnuczka hrabiego de Rodriganda! Widzi pan zatem, że mogę się nie wstydzić jej przyjaźni.
— Do licha! Ale skądże Ravenow...
— To fanfaron i w dodatku bardzo nieroztropny. Każdy inny widziałby z pierwszego wejrzenia, że ma przed sobą kobietę starannego wychowania. W sposób grubjański wtargnął do powozu i opuścił go tylko na skutek interwencji policjanta.
— Mój Boże, jak głupio i nierosądnie! Ale skądże wpadło mu na myśl, że to córka stangreta?
— Dowiadywał się u mego służącego w sąsiedniej knajpie. Muszę panu powiedzieć, że mieszkam u hrabiego i wychowałem się razem z ową panią. Mój stary Ludwik jest kutą bestją. Wmówił w Ravenowa, że wnuczka hrabiego jest córką stangreta. Mam nadzieję, że pojmuje już pan wszystko.
— Wszystko, prócz pańskiej siły. Czy włada pan równie dobrze stalą, jak pięścią?
— Nie lękam się żadnego przeciwnika.
— To się panu przyda. Wyzwanie Ravenowa jest pewne. A jak pan zamierza począć sobie z pułkownikiem?
Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/142
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
136