Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol May - Jego Królewska Mość.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zaledwie skończył, wszedł Kurt Unger. Spojrzenia wszystkich panów spoczęły na nim, ale natychmiast zwróciły się w inne strony, wyraźnie dając mu do zrozumienia niechęć.
Kurt nie miał miny stropionej; trzymając czako, podszedł do najstarszego rangą oficera. Był nim pułkownik von Winslow. Unger zatrzymał się przed nim, stuknął obcasami i oznajmił:
— Podporucznik Unger, panie pułkowniku, prosi łaskawie o przedstawienie panom kolegom!
Pułkownik trzymał karty w ręku; odwrócił się, udając, że nie zrozumiał żądania.
— Jak? Czego pan chce?
— Pozwalam sobie prosić pana, abyś mnie przedstawił panom kolegom, panie pułkowniku.
Pułkownik podniósł brwi i powoli zmierzył podporucznika od stóp do głów:
— Przedstawić? Ach! Kim pan jesteś?
Wszystkie twarze rozbłysły złośliwem zadowoleniem, jedynie podporucznik v. Platen zarumienił się, rozgoryczony, że w ten niegodny sposob obraża się dzielnego młodzieńca.
Teraz — wszyscy to czuli — miał się okazać charakter tego Ungera. Pod żadnym pozorem nie powinien był ścierpieć takiej zniewagi. Oczy oficerów były utkwione w Kurcie.
Maska młodzieńca drgnęła; głosem pewnym i dobitnym odpowiedział:
— Pan, panie adjutancie, podporuczniku von Branden, jesteś świadkiem, że dzisiaj przedstawiłem się panom. Jestem gotów pomóc słabej pamięci, gdziekol-

122