i dążyli poprzez pustynne Staked Plains ku fortow Griffin. Znaliśmy dobrze pustynię i nie lękaliśmy się, tem bardziej, że mieliśmy żywności sporo i dwa wory, napełnione wodą. Na połowie drogi spotkaliśmy się z czterema osobami, które przybyły z fortu Davis i jechały do fortu Dodge — —
— Osobliwa i niebezpieczna droga! Z Rio Grande aż do Arkanzas! W linji powietrznej stanowi to mniej więcej sześćset mil. Cóż dopiero wzdłuż pustyni Llano! Czyż nie mogli jechać drogą okrężną?
— Nietylko mogli, ale nawet powinni byli. Niestety, nie zdali sobie z tego sprawy, tem bardziej zaś ci, którzy ich wysłali. Dowiedziałem się od nich tylko tyle, że chodzi o świetny interes, na którym można sporo zarobić w razie szybkiego załatwienia. Nie było zatem chwili do stracenia. Dlatego też wysłańcy musieli jechać drogą prostą, prowadzącą przez dzikie Llano. Byli to dwaj młodzi kupcy i nie znali Zachodu. Towarzyszyli im dwaj przewodnicy-myśliwi, którzy wprawdzie byli już raz w Llano, ale nie w głębi. Nie wiedzieli zatem, jak przebyć tę przestrzeń z południa na północ.
— Co za głupota! Powinni byli zjechać wdół Rio Grande, wsiąść na okręt do New-Orleanu, poczem dostać się na Missisipi i Arkanzas.
— Tak. Albo mogli jechać wgórę Rio Grande i poprzez New-Mexico dotrzeć do Santa Fé. aby stąd udać się szosą do Arkanzas. Jedną albo drugą drogą rychlejby dotarli do celu, niż poprzez Llano, nawet gdyby droga nie nastręczała szczególnych trudności.
Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/157
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.