Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom II.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak Uemnik przyjął tę wiadomość, nie wiem, ponieważ nie chciałem na niego patrzyć, bojąc się, aby Dżaggers nie zauważył, jak zwykle naszych spojrzeń i nie domyślił się, że mamy tajemne stosunki między sobą.
— Na jakiej podstawie Prowis chce oprzeć swe prawa do niej?
— Nie, nigdy o tem nie myślał; nie wyobraża sobie nawet, że córka jego żyje.
Tym razem Dżaggers zmienił się. Odpowiedź moja była tak nieoczekiwana, że schował chustkę do kieszeni, nie wykonawszy zwykłego procederu i krzyżując ręce, badawczo popatrzył na mnie.
Opowiedziałem mu wówczas wszystko, co wiedziałem i skąd miałem wiadomości. Zamilczałem tylko o Uemniku i dałem do zrozumienia, że szczegółów, podanych mi przez Uemnika, dowiedziałem się od pani Chewiszem. Wciąż jeszcze obawiałem się spojrzeć na Uemnika i dopiero skończywszy swe opowiadanie i wymieniwszy spojrzenie z Dżaggersem, popatrzyłem na niego. Siedział pochylony z oczami wbitemi w stół.
— A-a! rzekł wreszcie Dżaggers, podchodząc do stołu. — Na czem zatrzymał się Uemnik, gdy wszedł pan Pip.
Nie mogłem zezwolić; by się ze mną tak obchodzono, gorąco zaprotestowałem i prosiłem Dżaggersa, by był ze mną szczerszym.