Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bił zapach beczki. — Tylko w ten sposób mogę panu wypłacać i wstrzymywać pana, byś nie ugrzązł po uszy w długach. Bez wątpienia pan narobi kłopotów. ...No, ale to nie moja rzecz.
Pomyślawszy chwil parę nad temi niezbyt pocieszającemi słowami, spytałem pana Dżaggersa, czy mogę nająć powóz? Odpowiedział, że to zbyteczne, bo stąd niedaleko do miejsca przeznaczenia, tem bardziej że Uemnik może mnie tam odprowadzić, jeśli zechcę. Dowiedziałem się w ten sposób, że Uemnikiem nazywa się koncypient, zajęty w kancelaryi. Uścisnąłem rękę opiekuna i wyszedłem na ulicę, gdzie zaznajomiłem się z Uemnikiem. Na ulicy spotkaliśmy jeszcze kilku interesantów, a kiedyśmy obok nich przechodzili, Uemnik rzekł chłodno i stanowczo:
— Powtarzam wam, że napróżno; nie zechce za żadnym z was przemówić ani słówkiem.
Prędko zostawiliśmy ich poza sobą i szliśmy dalej.






Rozdział XXI.

W drodze przyjrzałem się dobrze Uemnikowi, pragnąc wiedzieć, jak wygląda przy świetle dziennem. Był to człowiek wysoki, chudy z szeroką drewnianą twarzą, której tępy rylec nie umiał widocznie nadać jakiegokolwiek