Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Proponuję, żebyśmy przedtem odprowadzili siostrę pańską do rogu jej ulicy. Nie takie to miasto, by mogła pani wieczorami chodzić sama, panno Pross. A ponieważ towarzysz pani zna pana Barsad, zapraszam go z nami do pana Lorry. Gotowi państwo? Idziemy!“
Panna Pross przypomniała sobie później — i pamiętała to do końca życia — że dotknąwszy ręką ramienia Sydneya i spojrzawszy mu w twarz, poprosiła, by nie zrobił krzywdy Salomonowi. A wtedy energiczny uścisk jego dłoni i błysk natchnienia w oczach wydał jej się czemś nietylko przeczącem jego zwykłym niedbałym manierom, ale podniósł tego człowieka w jej oczach. Zbyt jednak absorbowała ją troska o brata, który tak mało zasługiwał na jej uczucie, i zbyt przejęta była przyjacielskiem zapewnieniem Sydneya, by zwracać uwagę na to, co ją wtedy uderzyło.
Minęli róg ulicy a Carton wskazał drogę do mieszkania pana Lorry, odległego o parę kroków zaledwie. John Barsad, czy Salomon Pross, szedł obok niego.
Pan Lorry skończył właśnie obiad i siedział przed kominkiem, na którym wesoło paliło się kilka polan — może szukał w nich sylwetki owego niemłodego już pana od Tellsona, który tak samo patrzał w czerwone węgle pod „Królem Jerzym“, w Dover, przed wielu laty? Odwrócił głowę, gdy weszli, i zdumiał się na widok obcego.
„Brat panny Pross, proszę pana“, powiedział Sydney. „Pan Barsad“.
„Barsad?“ powtórzył starszy pan, „Barsad? Łączy się u mnie pewne wspomnienie z tem nazwiskiem — i z tą twarzą!“
„Powiedziałem, że ma pan nadzwyczajną twarz, panie Barsad“, rzekł Carton. „Siadaj pan“.
Biorąc krzesło, przyszedł z pomocą pamieci pana Lorry, czego tamten potrzebował: „Świadek w tamtym procesie!“ Pan Lorry natychmiast sobie przypomniał, i patrzył na nowoprzybyłego z nieukrywana odrazą.
„Pan Barsad został rozpoznany przez pannę Pross jako jej ukochany brat, o którym pan już słyszał“, powiedział Sydney, „i przyznał się do pokrewieństwa. Przechodzę do gorszych wiadomości. Darnay został znowu aresztowany!“
Zdumiony do najwyższego stopnia, starszy jegomość zawołał:
„Co mi pan opowiada! Zostawiłem go bezpiecznego i spokojnego niedalej jak przed dwiema godzinami i mam zamiar tam wrócić“.
„Niemniej jednak aresztowany. Kiedy to nastąpiło, panie Barsad?“
„Teraz, jeżeli wogóle nastąpiło“.
„Pan Barsad jest w tej sprawie największą powagą“, powiedział Sydney. „Wiem z ust samego pana Barsad, któ-