Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 77 —

dokładnie, gdzie to było, więc pójdę sam poszukać.
Z tem kłamstwem, które, uważał za nierozwikłalne, Toby wyszedł do grajzlerni Mrs. Chickenstalker i zakupiwszy za gotówkę kawałek słoniny, wrócił po chwili, twierdząc, że nie mógł tak szybko znaleść w ciemności małego pakieciku.
— Ale wreszcie go znalazłem — rzekł Trotty, kładąc na stole pakiecik. — Teraz wszystko w porządku. Dobrze jednak widziałem, że była herbata i kawałek słoniny. Małgosiu, serce drogie, jeśli ty przyrządzić zechcesz herbatę, gdy twój niegodny ojciec uskwarzy tymczasem słoninę, to w jednej chwili będzie wszystko gotowe. To dość dziwne — mówił Trotty, z widelcem w ręku zabierając się do gotowania — ale moi bliżsi przyjaciele doskonale o tem wiedzą, że nie lubię ani słoniny, ani herbaty. Cieszę się, gdy smakują innym ludziom — dodał głośno, by gość go słyszał — ale ja nie znoszę ani jednego, ani drugiego.
A jednak Trotty z rozkoszą wciągał woń skwarzącej się słoniny, którą jadłby, och! i z jakim smakiem; a nalewając wrzącą wodę do czajniczka, miłośnie zaglądał do jego wnętrza, wdychając