Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 60 —

przed Aldermanem. Alderman pisze (bardzo słusznie i rozsądnie) że postanowił wytępić podobne rzeczy i oświadcza, że, jeśliby mi to było przyjemnem, byłby szczęśliw rozpocząć od Willa Ferna.
— W każdym razie należy go ukarać, choćby już dla samego przykładu — rzekła lady. — Zeszłej zimy, kiedy dla chłopców i mężczyzn wiejskich zaprowadziłam robótki szydełkowe i robienie siatek, jako przyjemne zajęcie wieczorne i uczyłam ich podług najnowszego systemu akompaniamentu do słów:

Pozwól nam Panie, zbożnie pracować
I chlebodawcę z serca miłować,
W naszym zakątku wieść żywot cichy
I zwalczać wszelkie podszepty pychy,

tensam Fern — widzę go jeszcze całkiem dokładnie — porwał za kapelusz i rzekł: — Mylady, przepraszam najpokorniej, ale czy ja jestem grzeczną dziewczynką? Byłam na to przygotowaną, bo któżby od tej klasy oczekiwał czegoś innego jak bezczelności i niewdzięczności? Ale to inna sprawa. Proszę jednak skorzystać ze sposobności i dla odstraszającego przykładu wymierzyć mu karę należną.
— Hm! odchrząknął Sir Joseph. — Mr. Fish, bądź pan tak dobry...