Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 57 —

sobie swoje flaki — lecz na tem, byś sobie uświadomił dostojeństwo pracy. Wyjdź, człowieku, w jasny wczesny ranek, i... i... pracuj. Żyj oszczędnie i umiarkowanie, w bojaźni bożej, ćwicz się w samozaparciu, rodzinę swą utrzymuj niemal z niczego, podatki płać z regularnością zegara, bądź sumienny w swych interesach (bierz sobie przykład ze mnie, mego sekretarza, Mr. Fisha, zastaniesz zawsze przy pełnej kasie), a znajdziesz we mnie zawsze przyjaciela i ojca.
— Śliczne dzieci, Sir Joseph i rzekła małżonka, otrząsając się, — Reumatycy, kaleki, astmatycy, gorączkujący i cierpiący na wszelkie możliwe choroby.
— Mylady — uroczyście oświadczył Sir Joseph — ja mimo wszystko jestem przyjacielem i ojcem biedaków. Mimo wszystko będę ich wspomagał. Co kwartał może każdy z tych biedaków przyjść do Mr. Fisha. Każdego Nowego Roku będę w gronie mych przyjaciół pił ich zdrowie. Raz do roku ja i moi przyjaciele będziemy do nich wygłaszać przemowy z głębi serca płynące. Raz w życiu każdy taki biedak może nawet w obecności całego towarzystwa otrzymać