Strona:PL Karol Dickens - Dzwony upiorne.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 160 —

latach, któreśmy razem tu przeżyli. Tylko dlatego. I myślałam, że będziesz się czuł samotny, gdy ja odejdę.
Trotty znów wrócił do swego krzesła, gdy zbudzona głośną rozmową, dziewczynka zbudziła się i weszła do izby nawpół ubrana.
— Oto jest — rzekł Trotty, biorąc ją na kolana — oto jest mała Lilly. Ha. ha! oto jesteśmy i oto znów pójdziemy. Oto jesteśmy i oto znów pójdziemy. A wy Will także!
Zatrzymał się w galopie, by go serdecznie przywitać. — Ach, wuju Will, jakież ja widzenie miałem dzisiejszej nocy, dlatego, że was przyjąłem w gościnę. Ach, wuju Will, jakże wam jestem wdzięczny, żeście do mnie przyszli, kochany przyjacielu!
Zanim Will Fern mógł odpowiedzieć, weszło do izby kilku muzykantów w towarzystwie licznych sąsiadów, wołając: — Szczęśliwego Nowego Roku, Małgosiu! Szczęśliwych zaślubin! I długiego, długiego życia! Trębacz, najbliższy przyjaciel Toba, postąpił na środek izby i w takie się ozwał słowa: — Trotty Beck, stary druhu, dowiedzieliśmy się, że córka twoja bierze dziś ślub. Niema