Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyrośnie nowy Dombi i Syn, który będzie kwitnął setki lat i dożyje najdalszych pokoleń.“
I Tuts przy pomocy swej fajki, przedziwnie akcentującej krasomówcze efekty, zapewnia uroczystą powagę wróżbom swej żony, a kapitan i Salomon Hils wtórują mu z głębi serca.
Nowe wino starzeje w dusznej piwnicy na kształt doskonałej madery, sławnie kończącej wiek swój; gęsta pajęczyna, pył i piasek osnuwają nowe butelki.
Piękne dni jesienne. Na wybrzeżu morza przechadzają się jak gołąb siwowłosy starzec z młodą skromnie, ale wykwintnie ubraną kobietą. Z nimi dwoje dziatek: chłopczyki dziewczynka. Stary pies — nieodłącznym ich towarzyszem.
Starzec przechadza się z chłopcem, gawędzi z nim, pomaga mu si bawić, troskliwie się nim opiekuje, strzeże go, jak gdyby to było głównym celem jego życia. Gdy chłopczyk się zaduma, starzec podobnie. Niekiedy chłopczyk siada obok niego, patrzy mu w oczy i pyta; starzec bierze go za rączkę i zapomina o odpowiedzi. Wtedy chłopiec powiada:
— Cóż dziadusiu? Naprawdę tak jestem podobny do swego biednego wujaszka?
— Tak, Pawełku. Ale twój wujaszek był słabowity, a ty jesteś bardzo silny.
— O, tak, jam bardzo silny.
— I on na tem wybrzeżu spoczywał w wózeczku, a ty umiesz biegać.