Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cznym przy prawem oku. Poweselał, odmłodniał, bo go właśnie pomalowano od trójkątnego kapelusza do trzewików ze sprzączkami, a nad głową lśni napis złoty: Hils i Kuttl.
Nie zmienił młody miczman i rodzaju swych kupieckich zajęć; lecz powiadają na Ptasim Rynku, że pan Hils stał się bogatym i nietylko nie cofa się w stosunku do czasu, ale go wyprzedza bez względu na perukę, dyskretnie kryjącą siwe włosy. Rzecz ma się tak, że pan Hils kiedyś tam dał swe pieniądze handlowemu domowi i dopiero teraz okazało się, że kapitał jego rósł i wciąż urasta do ogromnej sumy. Pewna bądź co bądź rzecz, że pan Hils nie myśli więcej o braku kupców. Wesoły i zadowolony, z okularami na czole i chronometrem w kieszeni, raźno staje u drzwi magazynu w swym kawowym kaftanie, a rzadko bardzo smutna myśl zasępia mu czoło.
Jego przyjaciel i spólnik handlowy kapitan Kuttl mieszka z nim razem i błyska takimi pomysłami kupieckiej wyobraźni, które stokroć są lepsze od rzeczywistości.
Kapitan zawsze pewny najmocniej, że młody miczman wywiera rozległy wpływ na handel i żeglugę całej Anglii, że ani jeden statek nie może opuścić londyńskiego portu bez jego potężnego współdziałania. Jego rozkosz, gdy ogląda własne nazwisko nade drzwiami magazynu, dosięga najwyższego poziomu poe-