Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak pan sądzi, czy panna Dombi podobna do swej matki?
W jednej chwili rysy pana Dombi uległy zmianie. Pełnomocnik wpił się w nie oczami.
— Popełniłem błąd, dotykając najtkliwszej struny pańskiego serca. Daruj mi pan. W swej gorliwości zapominam o rodzinnych związkach. Proszę o przebaczenie.
Karkerze! Nie potrzebujesz pan się usprawiedliwiać. Pańska uwaga pozostaje w ścisłym związku z naszą rozmową. Mylisz się pan, sądząc, żeś obudził we mnie bolesne wspomnienia. Nie pochwalam wcale stosunku pani Dombi z mą córką. Przepraszam, niedokładnie pana rozumiem.
— Koniecznie musisz pan w mojem imieniu ostrzedz panią Dombi pod tym względem. Wcale mi się nie podoba jej romantyczne przywiązanie do mej córki. Niewątpliwie opowiadają sobie, że stosunek pani Dombi do mej córki jest przeciwieństwem stosunku jej do mnie. Powiesz pan, że wypraszam sobie tak potworny nieład.
Czy to jest istotne uczucie czy kaprys czy duch oporu w obec mej woli, mniejsza o to: nie dozwalam i protestuję. W domu moim — jam pierwsza osoba i pierwszą powinnością mej żony — bezwarunkowa uległość mej woli.