Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wtóry, trzeci a może i czwarty pisałem z Jamajki, szczegółowo donosząc, że moje sprawy nie posunęły się, że o Walterze ani słychu, lecz nie wracam przed zdobyciem jakichś wieści. Potem jeszcze pisałem z Demerary — czy nie tak?
— On utrzymuje, że pisał z Demerary — uf!
— Mówiłem tam, że wciąż niema pewnych wiadomości, pomimo moich i przyjaciół poszukiwań. Wówczas sądziłem, że będę się do grobu tułał po świecie daremnie.
— Tam siedzieliśmy i płakaliśmy nad rzekami Babilonu! Słuchajcie go! — zauważył kapitan.
— Wróciwszy do Barbados, nareszcie dowiedziałem się, że mój, kuzyn z łaski Bożej żyw i zdrów, szanowany na kupieckim okręcie, handlującym herbatą z Chinami. Wtedy nie tracąc chwili, wróciłem do ojczyzny — i widzę szczęście w swym domu.
Kapitan rzekł:
— Salomonie Hils! Uwaga, jaką czynię, rozerwie żagle twego lotnego rozumu, pokruszy przyrządy twych domysłów, splącze liny rozmyślań. Ani jednego z tych listów nie doręczono Edwardowi Kuttl!
— Wszakże nawet pisałem je własnoręcznie i wysyłałem własnoręcznie! Plac okrętowy, numer dziewiąty!