Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 3.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czas gdy mógł łatwo osłabić u niego tę nieszczęsną namiętność. Brał udział w olbrzymich przedsiębiorstwach, byle do wielkich rozmiarów wydąć rozgłos firmy i wytworzył jej wspaniały kontrast z innymi domami handlowymi, które wybornie zdawały sobie sprawę ze zgubnych skutków takiej taktyki. Mnogie układy i związki firmy ze wszystkiemi częściami świata stały się istnym labiryntem, do którego klucz bywał wyłącznie w jego rękach. Nie zdając nigdy sprawy ze szczegółowych rachunków, ograniczał się do ogólnych bilansów. Ale ostatnimi czasy... pani mnie rozumie, panno Henryko?
— O, najzupełniej. Proszę, mów pan dalej.
— Ostatnimi czasy dołożył, jak się zdaje, największych wysiłków, żeby te wywody i bilanse ułożyć tak jasno i czysto, że sprawdzenie ich staje się łatwym przy zestawieniu ze szczegółowymi rachunkami, po mistrzowsku ułożonymi w księgach biur. Jak gdyby chciał za jednym zamachem otworzyć oczy szefowi i wyświetlić jasno jak słońce, dokąd doprowadziła go w handlowych sprawach główna namiętność. Tymczasem żadnej wątpliwości nie ulega, że sam najnikczemniej rozniecał w nim tę żądzę ambicyi. To właśnie wielki jego występek wobec domu handlowego.
— Jeszcze słówko, panie Morfin. Czy we wszystkiem tem niema niebezpieczeństwa?