Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wiem, że nowość położenia, dozwalającego korzystać z wielkich środków, skłania kobiety do zbytków. Zbytki atoli pani są nadmierne i wymagają ograniczenia. Niechaj pani Grendżer skorzysta z dawnych doświadczeń, ażeby pani Dombi okazała się oględniejszą.
To samo spojrzenie, drżące wargi, falująca pierś, bladość i rumieniec, ten sam rwący się szept: „Florcia“ były jedną odpowiedzią pani Dombi.
Pycha zaś męża urosła na ten widok, rwąc wszelkie granice.
Niema tedy nikogo na świecie, ktoby śmiał mu stawić czoło! Poskromi żonę — w ten moment. Czegóż trzeba więcej?
— Dalej — ciągnął tonem najwyższego władcy — powinnaś pani jasno pojąć, że przywykłem widzieć bezwarunkową uległość swej woli. Niech wie świat, żem na krok nie odstąpił od przyjętych raz zasad.
Żądanie posłuszeństwa — to moje prawo i raz na zawsze domagam się spełnienia go. Wyniosłem panią na najwyższy szczebel społecznej drabiny i nikt się nie zdziwi, jeżeli jakaś pani Grendżer okaże bezkresną uległość panu Dombi. Czy pani to słyszysz?
Ani słówka odpowiedzi. Najmniejszej zmiany w wyrazie twarzy. Oczy wciąż w nim utkwione.
— Podobno lekarze polecają matce pańskiej wyjazd do Brajton. Karker był tak łaskaw....