Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXXV. Ostrzeżenia.

Nazajutrz, gdy Edyta wybierała się z wizytami, podano jej bilet Karkera.
— Ośmieliłem się prosić o pozwolenie widzenia się, przybywając w sprawie...
— Może pan Dombi polecił mu uczynić mi jaką uwagę? Posiadasz pan całe jego zaufanie w takim stopniu, że mnie to wcale nie zdziwi.
— Nie mam odeń żadnego polecenia.
— A zatem sprawa, która pana sprowadziła?
— Okoliczności, które pannę Florentynę postawiły w nieszczęsne położenie — zaczął. — Niemiło mi mówić o tem pani, lecz jako człowiek bezwzględnie oddany panu Dombi, muszę wyznać, że prawie nie zwracał uwagi na pannę Florentynę.
— Wiem o tem.
— Pani o tem wie! Góra zwaliła się z moich ramion. Bardzo żałuję, że nie mogę usprawiedliwić pana Dombi. Panna Dombi znajdowała się na opiece najemnej służby, ludzi niższych. Nie miała kierunku w latach młodocianych i popełniła omyłki. Zapomniała o swej godności, przywiązała się do człowieka bez znaczenia, niejakiego Waltera, który, na szczęście, już nie żyje, weszła w stosunki