Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 2.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raz na zawsze: nie znam żadnej Henryki Karker. Takiej kobiety niema na świecie. Masz siostrę i możesz się nią rozkoszować podług woli. U mnie siostry nie było i niema.
To powiedziawszy, ukazał na drzwi i odwrócił się. Po wyjściu brata wziął list, złamał pieczątkę i z największą uwagą zaczął czytać.
Był to list od pana Dombi z Lemingtonu. Pan Karker szybko załatwiwszy całą korespondencyę, czytał teraz zwolna, przystawając za każdem słówkiem, ważąc każdy wyraz. Pan Dombi pisał:
„Podróż wywarła wpływ dobroczynny i na razie jeszcze nie przewiduję powrotu. Byłoby nieźle, panie Karkerze, gdybyś pan sam zechciał przybyć do Lemingtonu i poinformować o toku spraw. — Zapomniałem wydać zarządzenia o młodym Geyu. Jeżeli Syn i Następca dotąd nie wyruszył w drogę i stoi w przystani, wyznacz pan kogo innego a Geya zatrzymaj w biurach londyńskich. Jeszczem się nie zdecydował, co z nim począć. “
— Jaka szkoda! — mruknął pan Karker, szczerząc zęby i odczytując ponownie ustęp — Płynie teraz w dal kuzynek wuja Sol, płynie żaglami rozpiętymi, jak się wyraził mój przyjaciel Kuttl. Jaka szkoda.
Włożył list do koperty i obracał nią na wszystkie strony. Pan Dombi dał znaczną