Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odpowiednie miejsce w Piśmie św. i połóż zakładkę.
Tak był rad ze swego powiedzenia, że powtórzył je.
— Nigdy nie byłem w kłopocie, ilekroć chodziło o wskazania w życiu. Nie traciłem słów, jak inni.
Przypomniał sobie, że w tej chwili zbyt szafował słowami. Zamyślił się i milczał, dopóki stary Sol ze świecą nie wyszedł do sklepu. Wtedy ozwał się bez wstępu do Waltera:
— Zdaje mi się, że on mógłby zrobić zegarek, gdyby zechciał.
— Niezawodnie. Wcale o tem nie wątpię, kapitanie.
— I jakby chodził! — mówił gość, kreśląc kikutem fantazyjne figury. — Bierz licho, jakby chodził!
Parę minut rozmyślał nad doskonałością idealnego zegarka i patrzył w milczeniu na młodzieńca, jak gdyby twarz jego była cyferblatem.
— Tak, on nadziany wiedzą różnego rodzaju. Spójrz, czego tu brak. Ziemia, powietrze, woda — wszystko mu ulega. Czy zechcesz wznieść się ku obłokom balonem, czy pogrążyć się na dno morskie jako nurek — wszystko tu znajdziesz. Zechciej dostać i zważyć gwiazdę polarną — i w tem ci dopomoże.