Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się rok szkolny, to wnet po balu, jeśli chce, może jechać z siostrą do domu, na co Paweł natychmiast odrzekł, że bardzo chce. Dalej pan Fider dodał, że doktor i pani Blimber oczekują odpowiedzi, która ma być napisana najdrobniejszem pismem na cienkim papierze w tej formie: „Paweł Dombi, przesyłając wyrazy najgłębszego uszanowania wielmożnym państwu Blimber, ma zaszczyt oznajmić, że będzie miał to sobie za bardzo miły obowiązek skorzystać z ich uprzejmego zaproszenia i stawi się niezawodnie w przyszłą środę punktualnie o pół do ósmej po południu.“ Nareszcie pan Fider radził nic nie mówić o tych zaproszeniach wobec państwa Blimber, bo według prawideł klasycznego wychowania i dobrego tonu przypuszcza się, że ani państwo Blimber ani młodzi ludzie nie mają najmniejszego pojęcia o uroczystości.
Podziękowawszy za rady, ukrył zapraszający bilet i usiadł jak zwykle obok Tutsa; lecz głowa jego, dawno już słaba i ciężka, tak rozbolała tego wieczoru, że musiał wesprzeć ją rękami i za kilka minut padł jak snop na kolana Tutsa. Po pewnym czasie odzyskał przytomność, podniósł z trwogą głowę i ujrzał, że do pokoju wszedł doktor Blimber, że otwarto okno, że głowę zlewano mu wodą. Jak to się wszystko stało i dla czego, nie umiał pojąć.