Strona:PL Karol Dickens - Dombi i syn. T. 1.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IX. Bieda z drewnianym miczmanem.

Młody Walter Gey, obdarzony z natury niemałym zasobem romantycznych skłonności, które w rozwoju swym nie spotkały żadnej przeszkody pod zacisznym dachem starego Salomona, ani na chwilę nie mógł zapomnieć o dziwnej przygodzie Florci z dobrą babką, panią Braun, a podniecony pociągiem do cudowności, wciąż o tem myślał, aż wreszcie z upływem czasu stało się to ulubionem zajęciem jego bujnej wyobraźni. Marzył on zwłaszcza o tym momencie, kiedy to los uczynił go główną osobą pamiętnego wydarzenia.
Wuj Sol i kapitan Kuttl swemi uwagami rozżarzali jeszcze bardziej kipiącą wyobraźnię młodzieńca. Godni przyjaciele co niedzielę uważali za swój prosty obowiązek niby przygodnie porozmawiać o Ryszardzie Wittingtonie, owym znamienitym bohaterze dziejów angielskich, który udał się do Indyi bez szeląga, z jednym kotem, a wrócił milionerem i, o cudo, trzykroć bywał lordem-majorem, prezydentem rady miejskiej. Na domiar kapitan Kuttl wynalazł starodawny poemat opiewający nie zmyślone, lecz prawdziwe zdarzenia, jakto pewien młody człowiek, węglarz, zakochał się w prześlicznej Peggi, która go też serdecznie pokochała, — i jak nareszcie młodzi ludzie pobrali się pomimo