Strona:PL Karol Dickens - Cztery siostry.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wał dowcipne piosenki bezkonkurencyjnie, i miał imponujący dar prawienia miłych impeitynencyj swym olśnionym wielbicielkom. Zdobył, niewiadomo dlaczego, opinję dowcipnego człowieka, to też dość mu było otworzyć usta, a całe towarzystwo konało ze śmiechu.
Zapoznano ich. Pan Danton skłonił się, gniotąc jednocześnie w rękach chusteczkę jednej z obecnych pań. Na wszystkich ustach pojawił się uśmiech.
— Gorąco, — zauważył Dumps, czując, że trzeba koniecznie coś powiedzieć.
— Tak. Wczoraj było cieplej, — odpowiedział prześwietny Danton. Ogólna wesołość.
— Mam zaszczyt złożyć panu powinszowania z okazji pierwszego pańskiego występu w roli ojca, — ciągnął dalej, zwracając się do Dumps’a — to jest chrzestnego ojca, chciałem powiedzieć. — Młode panie wiły się w torsjach śmiechu, panowie konali w ekstazie radości.
Szmer podziwu przeszedł po sali, zwiastując przybycie niani z dzieckiem i kładąc kres rozmowie.
Młode panny rzuciły się do środka jedną wzburzoną falą. (Dziewczęta tak lubią dzieci, kiedy znajdują się w towarzystwie mężczyzn).
— Jaki on śliczny! — rzekła jedna.
— Jaki słodki! — zawołała druga głosem ściszonym ze wzruszenia.
— Cudowny! — dodała trzecia.
— Jakie różowiutkie rączęta! — powiedziała czwarta, podnosząc rękę dziecka, która przypominała pod każdym względem łapkę oskubanego kurczęcia.